Koło czwartej po południu Katie i
Lara były już gotowe na przyjęcie zakrapiane sokiem pomarańczowym i colą, w
końcu nie każdy był pełnoletni. Po otrzymaniu od ojca nowych instrukcji
dotyczących wejścia do ich budynku, ruda wraz z
blondynką mogły w końcu wyruszyć w drogę.
Kilka metrów od bramy dostrzegły
znajdującego pod drzewem czarnego psa, tego samego co wcześniej. Tym razem
zwierz spokojnie siedział i obserwował dziewczyny.
- Ten gościu mówił, że to Grim? –
ruda zapytała przyjaciółkę.
Pies słysząc swoje imię poruszył
nieznacznie uszami i pochylił w dół swoją masywną głowę, nie opuścił jednak
miejsca w którym przebywał.
- Pocieszny – powiedziała blondynka
zmierzając w jego stronę z wyciągniętą dłonią.
- A jak odgryzie ci rękę? Daj
spokój, nie znasz kompletnie tego psa, może na coś choruje? Przecież to sama
skóra i kości.
Po tych słowach Lara postanowiła dać
futrzakowi spokój, w końcu pozorna próba pogłaskania mogła być odebrana przez
zwierzę jako zagrożenie. Żadna z nich nie miała pewności czy ktoś w przeszłości
nie znęcał się nad psem i czy ten nie zareaguje agresywnie.
W tej samej chwili zadzwonił telefon
Katie, dziewczyna spojrzała na wyświetlacz i szybko odebrała połączenie.
- Cześć Fabien, co się stało? –
zaczęła.
- Miejsce imprezy zostaje
przeniesione do pobliskiego lasu. Tak wiem, miało być gdzie indziej, ale nic
nie mogę na to poradzić – słychać było, że jest z tego powodu niepocieszony –
Przyjdziecie, prawda?
- Właśnie wyszłyśmy z domu, będziemy
za pół godziny – oznajmiła.
- To czekam, pozdrów Larę – po tych
słowach chłopak rozłączył się.
***
Na głównym deptaku prowadzącym do
lasu na przyjaciółki czekała już dwuosobowa delegacja, która miała za zadanie
bezpiecznie doprowadzić je na miejsce. Grupa wolała zachować środki ostrożności
pomimo, że to nie był ten sam las w którym doszło do dziwnego zdarzenia.
- Dużo osób przyszło? – zapytała
Lara.
- Prawie cała klasa, plus kilku
znajomych Fabiena – odparł James.
- Nie boicie się, że ktoś może nas
tam zaatakować? – zaczęła Katie.
- Wiewióreczko nic się nie bój –
oznajmił James obejmując miedzianowłosą ramieniem – ja Cię obronię.
Dziewczyna lubiła chłopaka, ale
tylko jako kolegę z klasy, nic więcej. Fakt był taki, że Katie nie miała
zamiaru wiązać się z kimkolwiek, twierdziła bowiem, że to same zmartwienia i
problemy.
- Nie przymilaj się, dam sobie radę
ze wszystkim poza bronią palną, strzałami oraz ostrymi przedmiotami lecącymi w
stronę moich pleców – mówiąc to odrzuciła ramię blondyna.
- Waleczna jak zawsze – skwitował
Jack.
Dziesięć minut później cała czwórka
bezpiecznie dotarła na wyznaczoną polanę, gdzie było już przygotowane miejsce
na ognisko oraz do siedzenia, a także przyczepa kempingowa. Fabien od razu
przyszedł przywitać się z dziewczynami, przerywając przy tym rozmowę z pewną
kobietą.
- Hej, cieszę się, że jesteście.
Chcę żebyście kogoś poznały – oznajmił – to jest Liran.
Brunetka o lekko kręconych włosach
była wysoką, a zarazem długonogą pięknością o nienagannej sylwetce. Nie jedną
osobę mogła przysporzyć o kompleksy, jednak mimo to sprawiała bardzo
sympatyczne wrażenie.
- Miło nam cię poznać –
odpowiedziała Katie.
- Mi również. Może pomogłybyście mi
przyrządzić rzeczy na grilla? – zapytała Liran.
Widać było, że zarówno Fabien jak i
jego przyjaciel James się postarali przygotować wszystko na wysokim poziomie. Z
tego jednak słynęli, że jeśli już coś robili musiało to być perfekcyjne
dopracowane.
- Jasne i tak nie mamy nic lepszego
do roboty – odparła Lara głosem pozbawionym emocji.
Męska część grupy, która je otaczała
nagle zniknęła z pola widzenia. Rudowłosa zaczęła bacznie obserwować
zgromadzenie, szybko spostrzegła, że brakuje jednej osoby. Nie miała zamiaru
zbytnio się nad tym zastanawiać i wzięła się za układanie mięsa na tackach oraz
zabrała nóż kipiącej ze złości blondynce. Było to do niej nie podobne, gdyż
zawsze dowiadywała się wszystkiego od a do z, a dopiero później dawała upust
emocjom.
Nagły świst powietrza koło dziewczyn
wprawił je w osłupienie, przerażone nie umiały wydusić z siebie ani słowa.
Sprawcą tego wszystkiego był Trevis, który pojawił się nie wiadomo skąd i wbił
siekierę w znajdujący się koło dziewczyn pieniek. Brakowało tylko parę
centymetrów aby zranić którąś ze znajdujących się przy stole osób.
- Oszalałeś!? Myślisz, że to było
zabawne?! – zaczęła Katie, która jako pierwsza odzyskała zdolność mówienia.
Chłopak nic nie odpowiedział, a w
zamian bezczelnie się uśmiechnął ukazując tym swoją wyższość nad resztą.
- I co polecicie do Fabiena pożalić
się jaki to jestem okrutny? Tylko się ośmieszycie – powiedział po dłuższej
chwili.
- Ja… Nie zamierzam. Nic mu nie… -
zaczęła jąkać się Liran.
- Oh zamknij się! – przerwała Lara –
To, że ty jesteś długonogim tchórzem nie znaczy, że i my będziemy tańczyć jak
on nam zagra. Nie boję się ciebie – ostatnie słowa skierowała bezpośrednio do
bruneta.
- Doprawdy? – zadrwił.
Blondynka odwróciła się na pięcie i
w tym samym momencie usłyszała warczenie psa dobiegające z pobliskich krzaków.
Pozostałe dwie niewiasty również powoli wycofywały się do tyłu pozostawiając
czarną bestię oko w oko z Trevisem. Dopiero po dłuższej chwili zorientowały
się, że zwierz patrzy bezpośrednio na chłopaka i to na jego widok obnaża swoje
śnieżnobiałe kły.
- Wiecie co… - zaczęła brunetka.
- Możesz się w końcu zamknąć?! –
ponownie przerwała jej blondynka.
- Ale…
W tej samej chwili pies coś dojrzał
i wrócił w gęstwiny, zrobił to jednak na tyle majestatycznie, iż żadna gałązka
nie wydała dźwięku. Do zbiegowiska dotarła trójka chłopaków, którzy byli zupełnie
nieświadomi całego zajścia.
- Larru coś ty taka nie w sosiku? –
zapytał James.
- Kucharz schrzanił robotę i sos się
przypalił – odparła.
Fabien spostrzegł siekierę wbitą w
pień i widząc minę blondynki zapewne pomyślał, że to jej sprawa. Trevis zdążył się
gdzieś ulotnić, żadna z dziewczyn nie zwróciła na niego uwagi.
- To mogę już położyć rzeczy na
grilla? – zapytał Fabien.
- Tak, oczywiście. Już wszystko
gotowe – zaczęła Liran.
Lara tylko przewróciła oczami, miała
serdecznie dość brunetki. Działała ona na nią niczym czerwona płachta na byka,
na początku chciała być miła jednak nie wychodziło jej to.
***
Dalsza część spotkania przebiegła
bez większych zakłóceń. Trevis już więcej się nie pojawił, co przysparzało
Katie o dreszcze, w końcu musiały jakoś dotrzeć do domu. Udało jej się jednak
przekonać chłopaków aby ją i Larę odprowadzili pod samą furtkę. Blondynka
starała się przez cały czas trzymać odpowiedni dystans do wszystkich
zgromadzonych, przeczuwała, że będzie jej potrzeba kilka pudełek lodów.
********************************
Uhhhh.... myślałam, że nigdy tego nie skończę... Tyle rzeczy pochłonęło mój czas, że szkoda gadać. Nie będę jednak się na ten temat rozpisywać.
W ogóle ktoś już wie dlaczego nie można dodać tej ramki z tekstem do bloga?
Co do Waszych blogów odpowiadam na powiadomienia kiedy tylko mogę :) Także proszę się nie martwić gdyż bez słowa nie zniknę, a jak na razie zawieszenia nie planuje.
Rozdział 5 planowany na pierwszą połowę listopada (data pojawi się niebawem)
Oczywiście rozdział jest świetny. ;)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że piesio będzie sprzymierzeńcem dziewczyn. :D
Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział: http://gif-may-be-a-curse.blogspot.com
Całusy :***
Cudnie!
OdpowiedzUsuńGrim wydaje się słodki, a Liran miła. :3 A Trevis zachowuje się coraz dziwaczniej...
Podziwiam dziewczyny, że dały radę po tylu przeżyciach iść normalnie na imprezę i to do lasu. Ja bym uciekła. ;)
Nie wiem o co chodzi z tymi ramkami, bo u mnie też nie działa większość...
Czekam z niecierpliwością na nową notkę!
P.S. Przepraszam za błędy, ale piszę z komórki.
jak już kiedyś pisałam, bohaterki tego opowiadania wolą żyć normalnie i nie myśleć o tym co się wydarzyło, niż siedzieć w domu i wszystko wielokrotnie przeżywać :)
UsuńSuper się czyta :) będę tu zaglądać . Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńTrevis zachowuje się dziwacznie, aż podskoczyłam, gdy przeczytałam o tej siekierze, a ciśnienie skoczyło mi chyba do dwustu... Ale zeszłam z tematu. James jest całkiem fajny, a poza tym kocham to imię ♥
OdpowiedzUsuńI aż się uśmiechnęłam, jak przeczytałam, że przyjęcie będzie zakrapiane sokiem i colą xD Zawsze przychodziło mi do głowy słysząc słowo 'zakrapiane', że litrami leje się wódka, wino i różnego rodzaju 'trunki'
Zapraszam na rozdział dziesiąty i pozdrawiam :)
Rockowa Claire
{hp-szeptane-tajemnice.blogspot.com}
James - użyłam tego imienia bo nie chciało mi się kombinować (czas gonił), a poza tym idealnie pasuje do tego bohatera.
UsuńBo miało być zakrapiane wódką ale niestety nie mam pewności co do średniej wiekowej czytających, a nie chce mieć zarzutów że kogoś demoralizuje xD także soczek i cola. Jak przestawię sobie bloga na "dla dorosłych" to będą % :D
Świetne,bardzo mi się podoba! Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie na kolejny rozdział po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Mm... pies siejący grozę. Haha.
OdpowiedzUsuńTen las jakoś dziwnie mi się kojarzy, a szczególnie z takim moim jednym opowiadaniem, w którym to...
:D
Siekiera. Mniam, wiesz, jak zachęcić do dalszego czytania, chociaż rozdział krótki, ale posiada to swego rodzaju plusy.
Jak ja uwielbiam tego chłopaka, i psa. :D
Kurdę, wywołałaś mi ochotę na lody, ale ich nie ma... :(. I co ja biedna poradzę???
Rozdział naprawdę zacny, nie ma co!
Niech zgadnę: nauka?
I byłoby strasznie miło, gdybyś wpadła na mojego bloga - jeśli będziesz miała czas i ochotę ;) - tajemniczykot.blogspot.com.
Nie zabijaj za ten spam. Chcę jeszcze trochę pożyć. Chociaż, swoją drogą, zabijanie przez internet mogłoby być ciekawe ;).
To czy pies sieje grozę jest indywidualną kwestią ;)
UsuńJak pisze w ramce obok opowiadanie jest mojego autorstwa, a lasy, parki, jeziora, domy i kruki są częstymi motywami :)
Ale którego chłopaka bo jest ich co najmniej 3 xD
Nie tylko nauka, są jeszcze projekty graficzne, fotograficzne, wyjazdy i wiele wiele innych ciekawych lecz zajmujących spraw :)
Wszystkie blogi do których zostały mi podane linki odwiedzę na dniach :)
Ależ zagrałaś na moich emocjach! Jak przeczytałam fragment o siekierze to aż mi serce stanęło. Denerwuje mnie ten Trevis. Co on w ogóle sobą reprezentuje? Jest bardzo ale to bardzo podejrzany. No i ten pies.. Wyraźnie je obronił. Będzie takim dobrym duchem i ich opiekunem?:D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się postać Fabiena. Nie wiem czemu, ale ma coś w sobie.Mam taką cichą nadzieję, że Katie zmieni niebawem swoje zdanie na temat związków;)
Przy okazji zapraszam na rozdział 21:) Liczę na szczere komentarze i opinie:)
Ściskam;*
Co do Katie i jej podejścia do związków to hym hym hym może kiedyś zmieni xD Fabien, Trevis i 'pies' pozostaną jeszcze zagadką :p
UsuńOczywiście jak znajdę czas, którego ciągle mi brak spróbuję podratować bloga i odwiedzić moich czytelników na ich stronach :D
Świetny blog a ty świetnie piszesz. Czekam z niecierpliwością na następny !
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie na nowy rozdział :
http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/
Spam to po prawej ;) Czasem tam zaglądam xD
Usuń