Pierwszy czerwca,
pogoda za oknem była znacznie przyjemniejsza niż poprzedniego dnia. Ptaki
radośnie ćwierkały siedząc na gałęziach, delikatny wiatr przeganiał resztki
chmur, odsłaniając przy tym błękitne niebo. Promienie słoneczne wpadały przez
okno do pokoju w którym spały obie przyjaciółki, Katie nie czuła się na siłach
żeby wrócić do siebie, dlatego została u Lary.
Noc nie obyła się bez
koszmarów, wspomnienia z ostatnich godzin nawiedzały rudowłosą nieustannie. Chciała
jak najszybciej zapomnieć o tym wszystkim co się wydarzyło, przeczuwała jednak,
że to dopiero początek. Obawiała się, iż cała ta historia będzie miała
tragiczne zakończenie.
***
Znajdowała się sama w
małym, ciemnym pokoju pozbawionym okien,
w którym jedynie stare drzwi broniły ją przed nieznajomym usilnie próbującym
dostać się do środka. Słyszała jak mocno i rytmicznie bije jej serce, bała się,
nie wiedziała co jeszcze może się wydarzyć. Drewno odgradzające ją od
niebezpieczeństwa zaczynało powoli pękać, wydając przy tym straszliwy wówczas
dźwięk, nie było już dla niej ratunku. W pewnym momencie atak przyniósł
zamierzony efekt, drzwi nie stanowiły już żadnej zapory.
Rudowłosa nagle
obudziła się z krzykiem, zlana zimnym potem. Szybko usiadła na łóżku i
próbowała uspokoić swój oddech, a także nerwy. Lara, która wstała chwilę
wcześniej podała przyjaciółce szklankę wody jednocześnie zapewniając ją, że to
był tylko sen.
- Nie podoba mi się to
wszystko. Dlaczego właśnie nas musiało to spotkać? Może nie powinnyśmy iść do
tamtego lasu? – zaczęła Katie.
- Już i tak nic nie
poradzimy, poza tym policja ma nasze zeznania – odparła jasnowłosa – Spokojnie,
damy radę.
***
Dwie godziny później
obie przyjaciółki udały się do domu miedzianowłosej aby móc przygotować się na
imprezę. Pogoda zrobiła się typowo letnia, w powietrzu było już czuć zbliżające
się wakacje, do których pozostało kilkanaście dni. Z tego też powodu dziewczyny
postanowiły zrobić sobie spacer zamiast jechać autobusem.
- Jak się czujesz? –
zapytała Lara.
- Mam lekkie obawy. A
co jeśli tej nocy znów wróci ten ktoś? Przecież nie mogę cały czas pomieszkiwać
u ciebie.
- Czemu nie?
Katie spojrzała na
przyjaciółkę z dość charakterystyczna miną, którą można było zrozumieć jako „a
jak myślisz?”. W tej chwili coś zaszeleściło w
krzakach, które znajdowały się kilka metrów od przydrożnego chodnika.
Katie i Lara zignorowały odgłos tłumacząc, że mógł to być kot lub wiewiórka,
miały już dość dziwnych historii. Po paru minutach znów usłyszały szelest, tym
razem zdawał się dochodzić z bliższej odległości.
- Laro błagam cię
powiedz, że tym razem nikt nas nie śledzi – powiedziała zrezygnowana Katie.
- Ale to jest pies –
oznajmiła.
Z gęstwiny wyszedł dość
sporych wielkości pies o sierści czarnej jak noc, był wychudzony jednak
poruszał się majestatycznie na swych długich łapach. Spojrzał na niewiasty
swoimi bursztynowymi oczami i jak gdyby nigdy nic poszedł dalej. Nie umknęło
ich uwadze fakt, że owy pies miał przypięty do tylnej łapy łańcuch. Poruszał
się jednak w taki sposób, że kawałek metalu nie wydawał praktycznie żadnego
dźwięku, co było dość dziwnym zjawiskiem. Przez jakiś czas zwierzak szedł w
odstępie kilku metrów przed nimi, dopiero za zakrętem zniknął dziewczynom z
oczu.
- Katie, słyszałaś
kiedyś legendę o Czarnym Psie? – zapytała Lara.
- Nie… a o co znowu
chodzi? Mam się bać?
Lara ułamała uschniętą
gałązkę i przez jakiś czas obracała ją w palcach. Chciała przetrzymać rudą w niepewności,
lubiła wywoływać panikę u innych ludzi.
- Hymm… mówi się, że
takie psy zwiastują śmierć.
- Nie ten – powiedział
nieznajomy mężczyzna.
Człowiek ten ubrany był
w długi beżowy płaszcz, a na głowie miał ciemny kapelusz. Nie wiadomo skąd się wziął
i jak długo za nimi szedł, po prostu nagle się odezwał na wzmiankę o tej
legendzie.
- Skąd pan to wie? –
zapytała Katie.
- Wiem kim jesteś, to
jest odpowiedź na twoje pytanie. A on – mężczyzna wskazał miejsce gdzie
niedawno był widziany zwierz – nazywa się Grim*. – po tych słowach odwrócił się
i poszedł w drugą stronę.
- Kim pan jest? I o co niby chodzi? - wołała ruda za oddalającą się postacią, nie odważyła się podbiec - Ja już nic nie łapię
– odparła zrezygnowana – Może chociaż na imprezie się zrelaksuję.
Dwadzieścia minut
później obie przyjaciółki znalazły się przed bramą wejściową do domu Katie. Na
podjeździe stał duży samochód do którego dwaj mężczyźni pakowali starą kanapę,
która niegdyś znajdowała się w salonie. Córka właścicieli nie wiedząc co się dzieje
przyspieszyła kroku.
- Mamo! Tato! –
zawołała już od progu.
- Co jest mała? –
odezwał się ojciec.
Dziewczyna nie znosiła
kiedy tak ją nazywał, a robił to praktycznie odkąd pamięta. Wielokrotnie
myślała, że ta ksywka zostanie jej do późnych lat dorosłości. Postanowiła
jednak tego nie komentować, gdyż uważała to za najlepsze rozwiązanie.
- Co się dzieje?
Dlaczego wywożą meble i co robią ci wszyscy ludzie na dworze?
- Mama postanowiła
kupić nową kanapę bo jak to stwierdziła cytuje „nie będzie siedzieć tam, gdzie
był trup”. Dodatkowo zażyczyła sobie monitoring oraz ochrony na noc. A właśnie,
Steven – zawołał tata rudej – pozwól na chwilkę.
Do pomieszczenie wszedł
wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna ubrany na czarno, na oko można było
wnioskować, że jest lekko po trzydziestce. Na nosie miał ciemne okulary, które
jednak szybko ściągnął widząc dwie młode i atrakcyjne kobiety. Uwadze Lary nie
umknął fakt, że ciemnowłosy mężczyzna ma przenikliwe zielone oczy.
- Pozwólcie, że
przedstawię wam Stevena, naszego strażnika – powiedział – a to jest
moja Katie i jej przyjaciółka Lara.
- Miło mi panienki
poznać – oznajmił grubym głosem.
- Nam również. –
odpowiedziała Katie – Teraz jednak musimy iść się wyszykować, bo czas nagli. -
po tych słowach obie szybko udały się na górę.
***
Koło czwartej po
południu Katie i Lara były już gotowe na przyjęcie zakrapiane sokiem
pomarańczowym i colą, w końcu nie każdy był pełnoletni. Po otrzymaniu od ojca nowych
instrukcji dotyczących wejścia do budynku ruda wraz z blondynką mogły w końcu
wyruszyć w drogę.
Kilka metrów od bramy
dostrzegły siedzącego pod drzewem czarnego psa, tego samego co wcześniej. Tym
razem zwierz spokojnie siedział i obserwował dziewczyny.
- Ten gościu mówił, że to
Grim? – ruda zapytała Larę.
Pies słysząc swoje imię
poruszył nieznacznie uszami i pochylił w dół swoją masywną głowę, nie opuścił
jednak swojego miejsca.
*Grim – w tej wersji
oznacza Ponuraka.
********************************
Uhh rozdział w końcu jest :D Liczyłam, że wpis pojawi się wcześniej jednak szkoła, projekty graficzne i zdjęcia zajmują mi sporo czasu ;)
!!! OGŁOSZENIA !!!:
- Pisze to pod każdym KOMENTARZEM, informacje o nowych wpisać piszcie w POWIADOMIENIACH. Naprawdę męczące jest wielokrotne powtarzanie a Wy i tak robicie swoje...
- zapraszam na Fanpage opowiadania (w zakładce Facebook)
EDIT
Informuję, że rozdział 4 cz.2 będzie bardziej "ogarnięty" jeśli chodzi o akcje i dialogi :) W planach mam drobne "zamieszanie".
EDIT 2
Rozdział 4 cz.2 pojawi się miedzy 14 a 17.10, gdyż mam naprawdę mało czasu na pisanie.
Dodatkowo nie działa mi boczna kolumna "INFO", ktoś wie dlaczego nie da się zmienić informacji? I jak to naprawić?
Ja też chyba pierwsza :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Lara i Kate się trochę zrelaksują, mam wrażenie, że ten Steven dosyć namiesza :) No i Grim mnie intryguje.
Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńJa również uważam, że mężczyzna może namieszać. ;) A pies mnie zaciekawił.
Pozdrawiam i weny życzę. :***
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńHmm,bardzo ciekawe.Zaintrygowałaś mnie tym Grimem.Teraz mam przeczucie,że on będzie chronił Larę i Katie.
Ulubiony cytat "nie będzie siedzieć tam, gdzie był trup” :D
Niby to poważna sprawa z tymi zwłokami na kanapie,ale jakoś nie mogłam opanować śmiechu ;)
Doskonale wiem co czujesz.Mimo,że szkoła niedawno się rozpoczęła to już daje się we znaki.Lekcje,praca domowa i nauka.
Pozdrawiam i z niecierpliwością oczekuję na kolejny rozdział ;)
I życzę dużo weny :)
taaak ten cytat mi wyszedł :D A czy Grimm będzie chronić cóż... okaże się z czasem. Bardzo się cieszę, że rozdział jednak się podoba :)
UsuńRozdział super. Wydaje mi się,że Steven może namieszać i to nie mało. Czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! :)
Ps. Obserwuje.
Świetny. Jestem bardzo ciekawa jaką rolę w tym wszystkim odegra Grim. Nie wątpie też, że kolega Steven odegra tu coś dużego i jestem bardzo ciekawa, co to będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No więc wreszcie komentuje. :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie mnie niesamowicie wciągnęło. Ten stworzony przez Ciebie klimat jest świetny!
Grim, ciało kobiety, Trevis-nie mogę się doczekać rozwiązania zagadki!
Bardzo polubiłam Lare i Fabiena. :)
Już nie mogęc doczekać się tego zamieszania!
Ach, zapomniałabym: boski szablon. ^^
Weny!
Dziękuję za tak miłe słowa :) Staram się jak mogę aby rozdziały były ciekawe i w miarę zaskakiwały. Niestety muszę Cię zmartwić, że zagadek będzie tyle, że jak jedna się rozwiąże niemal natychmiast pojawi się nowa ;)
Usuńciekawe : ) + zapraszam do mnie http://opiisyyx3.blogspot.com/ dużo opisów :D
OdpowiedzUsuńod spamu jest odpowiednia zakładka... -.-''' Ranyyy takim zachowaniem powodujesz, że na 100% tam nie wejdę....
UsuńCzytałam z wielką ciekawością! Motyw psa bardzo zaskakujący i tajemniczy. No i skąd się wziął ten tajemniczy mężczyzna. W tej opowieści ciągle pojawia się coraz więcej zagadek. Podziwiam dziewczyny, że mimo tego wszystkiego nie boją chodzić się same i nie siedzą w domu tylko łażą na imprezy. Ja chyba przede wszystkim starałabym się jakoś rozwiązać tą zagadkę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że podczas tych spacerów nic im się nie stanie. Czekam na kolejny rozdział:)
Nie otrzymałam dość dawno komentarza od Ciebie, mam nadal powiadamiać o nowościach? :) Proszę o odpowiedź na moim blogu.
Pozdrawiam
Bardzo mi miło, że rozdziały dalej się podobają :) Oczywiście zagadki będą rozwiązywane a w ich miejsce pojawiać się będą nowe :) Rozdział 4 cz.2 jest napisany dopiero w 40%
UsuńTak tak, powiadamiaj!!! :D Po prostu ostatnio nie miałam czasu i zaniedbałam wszystkie blogi (moje i moich czytelników) za co z góry przepraszam :( Dziś postaram się nadgonić zaległości :)